Zdecydowanie zadłużone rządy, które nie muszą się martwić wielkością raty kredytu i tak długo jak inflacja jest wyższa niż koszt pieniądza (stopy procentowe), tak długo dług traci swoją siłę nabywczą – łatwiej go spłacić.
Z drugiej strony przeciętny obywatel najwięcej straci na wysokiej inflacji z powodu wzrostu średnich cen, w tym żywności i kosztów energii, spadku wartości jego oszczędności oraz zwiększenia rat kredytu – on na większą ratę kredytu musi więcej zarobić, a wcale nie będzie mu tak łatwo wygenerować dodatkowych dochodów.
WAŻNE.
Wszystko co zebrałem i opisałem o inflacji, to są przede wszystkim moje luźne przemyślenia. Zbierałem informacje i łączyłem pewne kropki, a potem wyciągałem z tego pewne wnioski – z moją wiedzą, z moim doświadczeniem, z moim podejściem do życia.
Raczej starałem się weryfikować informacje, ale potraktujcie temat inflacji jako ciekawostkę i zbiór moich osobistych przemyśleń na ten temat.
W przeciwnym wypadku, im głębiej w las tym bardziej to się wszystko wydaje ustawione i chore.!
Jakie są skutki inflacji ?
Zacznijmy może od tych bardziej pozytywnych rzeczy i poszukajmy zalet inflacji.
Lecz ciężko mi cokolwiek znaleźć !
No bo jaką mamy korzyść z podnoszenia się cen ?
Co nam daje realny wzrost średnich cen ?
- Można w sumie powiedzieć, że to motywuje do działania. Jeżeli zdajemy sobie sprawę z inflacji, a chcemy iść do przodu, być bogatsi, to mamy takiego przeciwnika w postaci inflacji, którego musimy pobić ? Ponoć taka mała rywalizacja jest nawet wskazana 🙂
Wydaje mi się, że jak ktoś oczekuje od życia więcej, szuka różnych rozwiązań to i bez inflacji by to robił, ale dla dobra dyskusji załóżmy, że to może być w pewnym sensie zaleta inflacji. - Zmniejsza nasze zadłużenie!
Jednak po pierwsze czy musieliśmy się zadłużać?, czy to było rozsądne?, czy prowadzenie jakiegokolwiek budżetu opierając się na długu jest dobra drogą? a druga sprawa umowy i system są tak skonstruowane, że bardzo utrudniają całą procedurę.
Jeżeli mielibyśmy idealny scenariusz, gdzie bierzemy kredyt na X lat, przy stałym oprocentowaniu oraz to oprocentowanie jest niższe niż średnia wartość inflacji przez dane lata – to ma to sens. Ale w praktyce to nie jest takie proste. - Wzrost płac ? czy można to nazwać zaletą inflacji ? Jeżeli nie było by inflacji to wzrost płac byłby niepotrzebny, a jeżeli by następował to wtedy, kiedy firma jest wydajniejsza, więcej zarabia, wprowadza innowacje. To była by swojego rodzaju nagroda.
- Wzrost oprocentowania depozytów bankowych!
Zdecydowanie w 2022 roku widać tą zaletę, gdzie rok wcześnie konta oszczędnościowe były oprocentowane poniżej 1%, a w 2022 roku normą były konta oszczędnościowe na 8% i więcej.
To jest zdecydowanie na plus, jednak nie ma róży bez kolców.W teorii podnoszenie oprocentowania kont oszczędnościowych poprzez zwiększanie stóp procentowych ma na celu zachęcić ludzi do oszczędzania, wtedy mniej pieniędzy jest w systemie bo ludzie wolą trzymać je na kontach oszczędnościowych i zarabiać na tym oprocentowaniu. Skutkiem czego zmniejszamy popyt i ceny powinny spaść, albo przynajmniej się unormować.Jednak w 2022 roku, inflacja w Polsce wynosiła 20% na koniec roku, a oprocentowanie lokat wynosiło średnio 8%. Co to oznacza ?
A no to, że dalej wasze pieniądze tracą na wartości, w teorii średnio o 12% rocznie…
Oczywiście lepiej jest mieć pieniądze na koncie oprocentowanym na 8%, ale dalej to się nijak ma do wartości inflacji!
Kiedyś było tak, że jak inflacja wynosiła załóżmy 10%, to aby ją zwalczyć trzymano oprocentowanie lokat na powiedzmy 12% – czyli opłacało się oszczędzać, bo w długim terminie na tym zarabialiśmy, dzisiaj mimo sporego oprocentowania i tak nasze pieniądze tracą na wartości.
Ciężko mi się doszukać wielu zalet inflacji, jeżeli macie jakieś lepsze pomysły to napiszcie w komentarzach.
Teraz zobaczmy jakie są negatywne skutki inflacji i jak na nas wpływają ?
- Skutkiem inflacji jest względne zmniejszenie się dochodów z pracy osób, których zarobki są stałe – w takiej sytuacji za tę samą kwotę można kupić mniej towaru niż wtedy, gdy była niższa inflacja.
To uważam, że jest jeden z największych problemów gospodarki opartej na inflacji.
Jeżeli zarabiasz minimalne wynagrodzenie to możesz to mniej odczuwać, ale jeżeli zarabiasz więcej i nie zadbasz o to żeby Twoja wypłata rosła razem z inflacją to Twoja siła nabywcza i realna wartość Twojej godziny pracy maleje – niestety, ale przez rosnące ceny stajesz się biedniejszy. - Spadek wartości pieniądze, czyli po prostu nie warto trzymać pieniędzy w skarpecie.
Przez spadek wartości mam na myśli wzrost cen, czyli za tą samą kwotę dzisiaj mogę kupić mniej danego produktu niż 2 lata temu.
Analizowaliśmy to ostatnio na przykładzie bułek i strzyżenia u fryzjera.
Nasze oszczędności z roku na rok są coraz mniej warte – można powiedzieć, że system premiuje obracanie pieniędzmi, a nie trzymanie ich. - Zauważalny wzrost kosztów życia. Nasze zakupy z roku na rok są coraz kosztowniejsze. W okolicach 2015 roku moje zakupy na cały tydzień wynosiły mnie ok 70 GBP, dzisiaj jest to w okolicach 120 GBP. Tendencja jest zdecydowanie rosnąca!
Szczególnie jeżeli weźmie się pod uwagę, że kiedyś słodzone napoje i słodycze były w naszym koszyku, dzisiaj już nie pijemy żadnych słodzonych napoi i nie jemy słodyczy – a takie rzeczy zawsze więcej kosztują niż zdrowe jedzenie. - Wzrost kosztów zobowiązań bankowych (kredyty, pożyczki).
Pierwszym orężem do walki z inflacją jest ograniczenie podaży pieniądz, albo kolokwialnie mówiąc ściągnięcie ich z rynku za pomocą zaciskania polityki monetarnej, czytaj podnoszenia stóp procentowych.
Efektem takich działań jest, podnoszenie się rat kredytów. Ma to na celu zwiększenie ilości pieniędzy, które ludzie przeznaczają na spłatę kredytu, czyli wydadzą na inne rzeczy mniej – można powiedzieć, że pieniądze zaczną być wyciągane z rynku.
(są opcje zabezpieczenia się jak np kredyty o stałej stopie procentowej na nieruchomości, ale to są wyjątki, zazwyczaj kredyty są o zmiennej stopie) - Jeszcze innym skutkiem podnoszenia stóp procentowych jest coraz droższy kredyt. Kredyty są coraz droższe i mniej dostępne dla ludzi, dlatego mało kto z nich korzysta – czyli ogranicza się dopływ nowych pieniędzy na kredyt w systemie.
- Kryzys gospodarczy i recesja, którą ja widzę osobiście jako zwolnienie tępa rozpędzonej gospodarki. Jeżeli sztucznie, poprzez dodatkowe pieniądze z kredytu rozpędziliśmy wiele branż i usług do nienaturalnych rozmiarów i tępa w krótkim odcinku czasu, to po odcięciu paliwa w postaci kredytu możemy się spodziewać, że wszystko zwolni i unormuje się na jakimś neutralnym dla wszystkich poziomie. Popyt i podaż się ustabilizują.
Ceny również się ustabilizują na pewnych poziomach, a to sprawi że inflacja spadnie.
Nie jestem osobą wróżącą koniec świata, raczej staram się szukać nowych pomysłów i skorzystać z danej sytuacji, jednak w przypadku inflacji jako idei samej w sobie nie widzę za dużo dobrego.
Ale na szczęście, jak to mówią wszystko jest dla ludzi i nawet inflację możemy wykorzystać na swoją korzyść, więc przyjrzyjmy się kto zyska, a kto straci na inflacji.
Kto zyska, a kto straci ?
Na pewno przeciętny konsument straci poprzez inflację, ale dlaczego ?
- Spadek wartości wynagrodzenia,
- Wzrost kosztów utrzymania (czynsz, rachunki, zakupy),
- Mniejsza ilość pieniędzy na przyjemności,
- Niechęć do oszczędzania (zyski z lokat niższe od inflacji – pieniądze są realnie mniej warte),
- Dewaluacja posiadanych oszczędności (spadek wartości),
- Spadek nastroju, niepewność jutra.
Jest to kilka takich ogólnych skutków, jednak zdecydowanie musimy przyznać, że osoba która nie interesuje się tematem i bierze co życie daje, a co politycy nam podsunęli – nie ma łatwo.
Ale czy ktoś zyska na inflacji i jej wzroście? – oczywiście, że tak.!
Rządy krajów, które posiadają ogromne zadłużenie na tym zyskają najwięcej.
Dlaczego ?
Tak długo jak inflacja jest wyższa niż oprocentowanie kredytu, tak długo zadłużenie maleje z czasem dzięki inflacji. W idealnym scenariuszu, kiedy wysoka inflacja wynosi 20%, a w ostatnich miesiącach oprocentowanie kredytu załóżmy, że wynosi 10% to w ciągu roku, to nasze zadłużenie spadnie o 10% – poprzez inflację wartość długu spadnie o 20%, natomiast za nasz kredyt zapłacimy w odsetkach 10% więcej od całej wartości.
Ale rząd się nie musi martwić ratą – jak długo ona jest niższa od inflacji, tak długo im to na rękę.
Dłużnicy, tak na prawdę wszyscy – póki Cię stać na spłatę większej raty z Twojego wynagrodzenia, a oprocentowanie wynosi mniej niż inflacja to tak na prawdę zarabiasz na kredycie. A jeżeli masz kredyt z zamrożoną ratą na kilka lat (w przypadku nieruchomości są takie kredyty, nie wiem jak to wygląda przy innych kredytach) to nawet się nie musisz martwić zwiększoną ratą!
Dłużnicy mają ten problem, że nie są wstanie podnieść wynagrodzenia i mieć na spłatę większej raty, tylko muszą je jakoś zarobić/wygenerować, a to może sprawiać pewne problemy, szczególnie w przyszłym roku gdzie gospodarka może dostać zadyszki – między innymi dlatego jako największego beneficjenta inflacji wypisał zadłużony rząd, który się nie musi martwić o pieniądze na większe raty kredytów.
Ludzie, którzy wywalczą podwyżkę. Wzrost kosztów życia to świetny argument, aby iść po podwyżkę. Czy ją dostaniecie czy nie to już druga strona monety, ale w rzeczywistości to oznacza, że można wykorzystać tą okazję, aby chociaż spróbować coś ugrać. Taka rozmowa nic was nie kosztuje, a możecie dostać podwyżkę, a jak nie dostaniecie, to może warto zacząć rozglądać się za nową pracą i nowymi możliwościami ?
Wszyscy, którzy posiadają jakąś gotówkę, albo mogą ją szybko zorganizować.
Inflacja pokrywa się z okresami przecen, co wynika trochę z logiki.
Spójrzcie, koszty życia rosną – ludzie mają mniej pieniędzy to ograniczają zbędne wydatki, konsumpcję i są mniej chętni do kupowania nieruchomości, aut czy innych dodatków, które mogą poczekać. Do tego koszty obsługi kredytów rosną – znowu jeszcze mniej pieniędzy zostaje w kieszeniach tych, którzy mają kredyty, a w dzisiejszym systemie większość ludzi posiada coś na kredyt. Kiedy na rynku jest mniej osób zainteresowanych pewnymi dobrami, to te dobra tracą na wartości, albo przynajmniej sprzedający są bardziej chętni do negocjacji. Dodatkowo im dłużej trwa taka sytuacja, to jest większe prawdopodobieństwo, że znajdą się osoby, które będą musiały sprzedać pewne dobra materialne, aby jakoś spinać budżet domowy – jak auta, nieruchomości.
Posiadanie oszczędności to miecz obusieczny, możemy przez inflację stracić, ale możemy też zrobić tak dobre transakcje, że z nawiązką wynagrodzą nam stratę siły nabywczej tych pieniędzy.
Notka historyczna
Sytuacja z 2022 roku jest specyficzna spójrzcie na wykres poniżej.
W przeszłości stopy procentowe miały służyć do tłumienia i trzymania pod kontrolą inflacji – jak już wspominałem, jest wiele czynników pro inflacyjnych, nie tylko monetarne dlatego inflacja pojawia się od czasu do czasu.
Na wykresie powyżej widać, że stopy procentowe w przeszłości były wyższe od inflacji.
Wszystkie moje rozważania i wnioski są ukierunkowane na sytuację z 2022 roku – niektóre zagadnienia się w ogóle nie zmienią, ale np. kto zyska, a kto straci, kompletnie by się odwróciło w scenariuszu, gdzie stopy procentowe (a tym samym np. lokaty), są wyżej oprocentowane niż wartość inflacji – w takim scenariuszu dla przykładu warto by było korzystać z lokat bo byśmy realnie zarabiali na tym, oszczędzanie było by nagradzane, a nie jak dzisiaj – karane stratą siły nabywczej naszych oszczędności.
Czy inflacja jest podatkiem ?
Z wikipedii :
„Podatek – obowiązkowe świadczenie pieniężne pobierane przez związek publicznoprawny (państwo, jednostka samorządu terytorialnego) bez konkretnego, bezpośredniego świadczenia wzajemnego. Zebrane podatki są wykorzystywane na potrzeby realizacji zadań publicznych.”
Czy przypisał bym inflację pod tą kategorię ? nie specjalnie.
W pewnym scenariuszy, kiedy rząd się bardzo zadłuża i pompuje pieniądze w gospodarkę, czego efektem jest inflacja, a następnie trzyma stopy procentowe, aby były poniżej inflacji i dług zaciągnięty malał – tracił swoją siłę nabywczą, to bym jeszcze taką sytuację mógł podciągnąć pod podatek. W końcu to rząd najwięcej zyska na tym poprzez zmniejszenie swojego zadłużenia, a zapłacą Ci co mają oszczędności – ich pieniądze stracą na wartości.
Jednak przyczyn inflacji jest wiele, często jest niezależna od czynników wewnętrznych, więc na pewno w każdym przypadku nie rozważałbym jej jako podatek.
A może inflacja to pośredni transfer pieniędzy ?
Tak jak w przypadku podatku, tak może to być transfer od ludzi posiadających pieniądze do tych posiadających zadłużenie. Ale może być też na odwrót, kiedy stopy procentowe są wyższe niż inflacja, to jednostki zadłużone płacą raty jeszcze większe niż wynosi inflacja, a za to oszczędzający zarabiają tym więcej, im więcej gotówki ulokują na oprocentowanych inwestycjach.
W każdym przypadku odbywa się jakiś transfer w jedną lub drugą stronę w zależności od polityki banku centralnego, więc prędzej bym nazwał inflację transferem pieniędzy niż podatkiem.
Gdzie jest problem ?
Mówią, że pieniądze szczęścia nie dają, jednak posiadanie ich na tyle, aby nie musieć się nimi przejmować i prowadzić takie życie jakie się chce – na pewno już zwiększy wasz poziom szczęścia !
Jest jeden problem, pieniądze systematycznie tracą na wartości.
Nie wystarczy już tylko posiadać czy generować, tyle pieniędzy ile nam potrzeba, musimy w tych wartościach uwzględnić również spadek siły nabywczej pieniądze.
Weźmy przykład naszych inwestycji w akcje dywidendowe.
Załóżmy, że posiadacie akcje Śnieżka SA, która wypłaca wam co roku dywidendę o wartości załóżmy 3 zł na akcję (czasami trochę więcej, czasami trochę mniej).
Najważniejsze z tego jest to, że posiadacie tyle akcji tej spółki, że z samych dywidend otrzymujecie 12 tys zł rocznie.
Ten zysk przeznaczacie na pokrycie kosztów waszego mieszkania.
Jakieś opłaty, rachunki, koszt internetu etc. Ogólnie super!
Jednak jak wiemy z własnego doświadczenia, opłaty rosną, ceny rosną.
Posiadając te same akcje co powiedzmy 5 lat temu, możecie aktualnie być zmuszeni dopłacać do rachunków powiedzmy 30% co miesiąc.
Oczywiście, dodatkiem jest zapewne wzrost cen akcji, które posiadamy, ale celem tej inwestycji było pokryć opłaty związane z mieszkaniem.
Poprzez inflację wasze dywidendy straciły na sile nabywczej, dlatego nie jestem zwolennikiem oszczędzania pieniędzy na emeryturę tylko budowania przepływów pieniężnych, które idealnie będą rosły szybciej niż inflacja – chociażby dzięki rosnącym dywidendom.
Chcę wam przekazać, że jeżeli spoczniemy na laurach, zostaniemy z tym co mamy, a najgorsze co możemy zrobić to trzymać oszczędności w gotówce, to system tak działa i jest tak skonstruowany że będziemy się po prostu… cofać.
Nasz majątek budowany przez lata będzie się kurczył, a my będziemy coraz biedniejsi i prawdopodobnie coraz bardziej zapracowani, aby związać koniec z końcem.
To nie jest tak, że inflacja jest końcem świata, ale na pewno trzeba uwzględnić ją przy naszych inwestycjach i życiowych decyzjach.
Inflacja może być spowodowane przez czynniki, których nie mógł nikt przewidzieć – szczególnie w wąskich sferach gospodarki.
Jednak jak w każdym przypadku warto mieć wiedzę na dany temat, wiedzieć jak działa, czego się można spodziewać i jak to wykorzystać na swój sposób – bo każdy kij ma dwa końce.
Ale to na którym końcu się będziemy znajdować bardzo mocno zależy od nas, naszej wiedzy, podejścia, aktywności i najważniejsze – naszych decyzji i naszego działania.
Inne artykuły z serii o inflacji znajdziecie tutaj:
Pozdrawiam,
#DywInw