Popyt i podaż

W gospodarce rynkowej opartej na popycie i podaży, rynek szuka równowagi – i ją znajduje, zawsze, prędzej czy później.
Wzrost popytu zawsze prowadzi do wzrostu cen i zawsze się znajdą dodatkowi producenci, a wzrost podaży do spadku cen, aż ktoś się wykruszy z rynku.
Równowaga rynkowa zostaje zawsze zachowana.
W teorii to jest proste i tak to wygląda, jednak w praktyce jest więcej elementów oraz co najważniejsze… nie żyjemy w gospodarce rynkowej.

 

Kwestię inflacji staram się bardzo uprościć, zresztą jak wszystko.
Skutkiem czego jest moje rozpatrywanie inflacji poprzez popyt i podaż pieniądza w danym systemie/rynku/państwie.
Zaletą takiego podejścia jest możliwość szybkiego przeanalizowania sytuacji.

Skoro tak bardzo staram się rozpatrywać inflację przez pryzmat popytu i podaży, to przyjrzyjmy się tym dwóm zagadnieniom i spróbujmy je lepiej zrozumieć!

 

A po więcej informacji o moich rozważaniach na temat inflacji zapraszam was do poprzednich artykułów 🙂
(w kolejności od najnowszego do najstarszego)

Jak się zabezpieczyć przed inflacją ?

Kto zyska, a kto straci na inflacji

Wszystkie drogi prowadzą do inflacji

Co to jest inflacja ?

 

W poszukiwaniu równowagi rynkowej

Warunkiem zawarcia jakiejkolwiek transakcji kupna jest uzgodnienie ceny dóbr/usług, które podlegają wymianie oraz warunków na jakich wymienimy dane dobro lub usługę.
Czyli w praktyce obie strony muszą być zainteresowane wymianę, osoba kupująca i osoba sprzedająca.

Jednak ten jeden warunek już tworzy nam konflikt.
Kupujący chce kupić produkt jak najtaniej, jednak z drugiej strony sprzedający chce go sprzedać jak najdrożej – co jest powiedzmy sobie szczerze, logiczne i ma sens.

Rozwiązaniem tego problemu jest konkurencja, która występuje po obu stronach równania.
Konkurencja pomiędzy sprzedającymi sprawia, że jeżeli sprzedawca A chce więcej za swój produkt, a sprzedawca B zgodzi się go sprzedać za mniej – no to klienci pójdą do sprzedawcy B, a sprzedawca A będzie miał mniej klientów.
I w drugą stronę, jeżeli na dany produkt jest więcej kupujących to jeden może zaakceptować daną cenę, a drugi nie.
Wtedy produkt kupi ten kto zaakceptował cenę, natomiast drugi klient albo znajdzie gdzieś ten produkt taniej, albo w ogóle go nie kupi.

I tak sobie rynek ustala ceny, w teorii jest to samoregulująca się maszyna, dopóki nie wejdą do systemu jakieś regulacje, dopłacanie przez rządy do nierentownych biznesów, spekulacja itp.

 

Co to jest popyt i podaż ?

Te dwa pojęcia są tak naprawę próbą opisania równowagi rynkowej.

 

Co to jest popyt ?

Pojęcie popytu jest związane bezpośrednio z kupującym i jego zachowaniem na rynku.

Popyt jest to relacja między ceną produktu/usługi, a jego ilością, którą kupujący chcą i mogą nabyć w określonym czasie.

Wielkość popytu na konkretny produkt/usługę, to ilość jaką kupujący jest w stanie nabyć po danej cenie w danym czasie.

Prawo popytu, czyli zależność pomiędzy wielkością popytu, a ceną produktu/usługi.

 

„wielkość popytu na dane dobro zmienia się w przeciwnym kierunku niż jego cena.
Wraz ze wzrostem ceny ilość sprzedawanego dobra spada.
Jeżeli natomiast cena dobra spada, ilość sprzedanego dobra rośnie.”

 

Krzywa popytu, to ten rysunek poniżej, przedstawia prawo popytu na jednym wykresie – i w sumie ten wykres, to jest najłatwiejsza i najważniejsza rzecz o której warto pamiętać!

 

https://inwestordywidendowy.pl/wp-content/uploads/2023/04/300px-Krzywa.png

 

Czyli w teorii, im większa cena, tym sprzedaż danego dobra spada i na odwrót, im niższa cena tym więcej ludzie kupują.

A w praktyce ?
Idźcie o 10 rano do owada kupić pierś z kurczaka, która jest w promocji – nagle okaże się, że cała okolica je tylko kurczaki i nic na półkach już nie ma ;o
No dobra, to również psychologia stoi za tymi przecenami.

Jak już pisałem są również inne czynniki wpływające na popyt jak dofinansowania, polityczne rozporządzenia, tani kredyt – ale to wszystko sprawia, że końcowa cena dla kupującego jest niższa, bo z innego źródła jest pozostała część ceny pokrywana (nawet rozdanie ludziom pieniędzy na jakichś zasadach skutkuje tym, że mają w portfelu więcej i każdy produkt jest dla nich tańszy, przez pryzmat ich aktualnej siły nabywczej, przynajmniej w początkowej fazie rozdawnictwa, później inflacja robi swoje. Więc jak coś jest tańsze, to możemy sobie pozwolić, aby kupić tego czegoś więcej).
A jak już wiemy z wykresu im niższa cena (końcowa dla kupującego) tym większe zapotrzebowanie, chętniej kupią dany produkt czy usługę.

A w dzisiejszych czasach dochodzi jeszcze element marki, która trochę jednak zaburza to prawo i krzywa popytu staje się bardziej elastyczna.
Zróbcie identyczną kawę jak w Sarbucku i stwórzcie lokal wzorując się na nich – spróbujcie wygenerować takie same obroty i zysk netto, nie ma szans.
Albo kupcie ciuchy od producenta Kelvina Kleina i naklejcie swoją nazwę marki – ten sam produkt z inną nazwą, ciekawe jakby wyglądała wasza sprzedaż – zakładam, że poza jakością reszta totalnie będzie odbiegać od oryginału, a szczególnie liczby!

 

Wyjątki od prawa popytu

  • Budowanie marki, już przed chwilą wspomniałem o tym.
    Zbudowanie marki sprawia, że ludzie utożsamiają się z nią i wolą kupić iPhona niż Androida, bez względu na cenę.
    Mocna marka nagina prawo popytu na korzyść właściciela marki.
  • Paradoks Giffena dotyczy konsumentów o niższych dochodach.
    Mimo wzrostu ceny danego produktu, np. chleba, popyt na dane dobro również rośnie, jednocześnie maleje liczba dokonywanych zakupów innych dóbr żywnościowych, takich jak np. mięso.
    Czyli takie trochę ilość nad jakość. Zostaje zachwiany ten balans.
  • Paradoks Veblena dotyczy konsumentów o wysokich dochodach oraz dóbr luksusowych. W tym wypadku wyższa cena dobra powoduje wzrost popytu na to dobro ze względów snobistycznych.
    Słyszałem, że na Bugatti czeka się na liście w kolejce przez kilkanaście miesięcy bo tyle jest zainteresowanych. I mówimy tutaj o aucie w najtańszej wersji wartym 1.7mln dolarów.
  • Paradoks spekulacyjny, czyli coś rośnie więc kupię teraz na zapas, albo po te żeby sprzedać z zyskiem. Ostatnio mieliśmy taki przypadek na rynku kryptowalut czy chociażby nieruchomości (spowodowany łatwą dostępnością kredytu i tanim kredytem).
    Ludzie kupowali po to, aby sprzedać z zyskiem za pół roku.
    Co jeszcze bardziej podnosiło ceny bo wzrastało zapotrzebowanie.
    Czyli na raz: rosła cena i rosło zapotrzebowanie na dane dobro.
  • Efekt naśladownictwa (efekt owczego pędu) występuje wtedy, gdy konsumenci dokonują zakupu określonego dobra lub usługi albo powstrzymują się od zakupu pod wpływem zachowania innych nabywców.
    Paradoks ten wyjaśnia oddziaływanie mody na zachowania rynkowe konsumentów.
    Ten efekt jest trochę skorelowany z wcześniejszym paradoksem spekulacyjnym. Nie znam osób ze swojego środowiska, które kupowały bitcoina, kiedy kosztował po 3 tys USD za sztukę, ale za to znam 2 osoby, które kupiły go kiedy kosztował ok 50 tys USD za sztukę (bo wszędzie o nim pisali i wszyscy kupowali) ;o

 

Krzywa popytu – co na nią wpływa ?

Co jeszcze poza ceną wpływa na popytu?
Już wspomniałem o wyjątkach jak marka, moda, spekulacje itd.

Dochody są następnym czynnikiem który warto wymienić, im więcej zarabiamy tym stać nas na więcej.
Możemy sobie pozwolić na większy zakup pewnych dóbr.
Nawet koniunktura gospodarcza pośrednio będzie wpływała na popyt i podaż, ponieważ jak jest dobrze na rynku, ludzie więcej zarabiają, więcej konsumujemy, ale też i więcej zarabiamy co napędza gospodarkę i nasze portfele.

Ilość zamienników na rynku.
Oczywiście marka marką, ale jednak im więcej jest na rynku tańszych zamienników danego produktu czy usługi, to na pewno znajdą się klienci zainteresowani produktem, który dalej spełni swoją rolę oraz będzie w niższej cenie.
Im więcej konkurencji i zamienników, tym więcej ilościowo produktów danej kategorii w systemie, czyli popyt maleje, a średnia cena zacznie spadać.

Na pewno dodałbym jeszcze tutaj osobno działania marketingowe.
Markę widzę jak coś co się buduje długoterminowo, natomiast od działań marketingowych oczekuje się rezultatów jak najszybciej – płacisz np. za reklamę w google albo w telewizji, aby teraz zobaczyło ją X osób, z których liczysz, że jakaś część teraz zainteresuje się produktem.
Na reklamę i marketing idą miliony złotych co zdecydowanie musi wpływać na wielkość popytu na reklamowane produkty.

 

Co to jest podaż ?

Pojęcie podaży opisuje drugą stronę równania, czyli relację pomiędzy ceną dobra czy usługi, a ilością oferowaną na rynku przez producentów czy wykonawców.

Prawo podaży, czyli zależność pomiędzy wielkością podaży danego dobra czy usługi, a jego ceną.

 

„wielkość podaży danego dobra zmienia się w tym samym kierunku, co jego cena.
Wyższej cenie dobra odpowiada większa ilość dobra dostarczana na rynek,
natomiast niższa cena ogranicza wielkość podaży.”

 

Krzywa podaży – tak jak w przypadku popytu, tak i tutaj mamy fajne graficzne przedstawienie o co tak na prawe chodzi 🙂

 

https://inwestordywidendowy.pl/wp-content/uploads/2023/04/300px-Krzywa_podaC5BCy1.png

 

Czyli po prostu, jeżeli coś drożeje to oznacza to dla producenta większe zyski i przede wszystkim marże, a w normalnym systemie tam gdzie da się zarobić, tam się znajdzie kapitał i zainteresowani, którzy będą chcieli zarobić.
Piszę w normalnym systemie bo w rzeczywistości polityka i biurokracja często wpływają na tą naturalną kolej rzeczy poprzez różne zakazy, pozwolenia –  w skrócie biurokrację.

Jakby to wygląda w praktyce ?
Przez ostatnie lata kredyt był tani co spowodowało, że marzenia o własnym mieszkaniu stały się bardziej dostępne.
A każdy jednak chciałby mieć swój kąt, co wydaje mi się jest dosyć naturalnym odruchem.
Skoro kredyt był tani, koniunktura gospodarcza dobra to ludzie kupowali nieruchomości, a że było ich stać to płacili więcej i więcej.
Z czasem coraz więcej osób zaczęło wchodzić w deweloperkę ponieważ ceny były tak wysokie, że marże dla deweloperów były bardzo dobre.
Wzrost ceny sprawił, że wzrosła też ilość dostarczanego dobra na rynek.

 

Krzywa podaży – co na nią wpływa ?

Zdecydowanie technologia jest czynnikiem wpływającym na podaż – im szybciej jesteśmy w stanie wyprodukować i dostarczyć na rynek dany produkt czy usługę, tym po prostu będzie ilościowo tego więcej.
Oczywiście zapalnikiem i motywatorem do tego jest wzrost ceny danego produktu – chcemy go wyprodukować więcej w krótszym odcinku czasu, aby zarobić więcej. Albo działając w usługach, chcesz zrobić więcej remontów, aby zarobić więcej w czym mogą pomóc nowocześniejsze narzędzia i technologie.

Zewnętrzni dostawcy, którzy mogą być wąskim gardłem naszej firmy.
Fajnie że my możemy produkować pewną ilość produktu, jednak jeżeli potrzebujemy do tego zewnętrznych komponentów czy surowców, to jeżeli one nie zostaną dostarczone na czas w odpowiedniej ilości to spowoduje dostarczenie mniejszej ilości produktu na rynek.
Z takim problemem mierzyła się Tesla zanim zaczęli budować „gigafabryki”.

Konkurencja im jest większa, tym więcej produktu trafia na rynek.
A kiedy rośnie konkurencja ?
Wtedy kiedy nowym firmom opłaca się wchodzić na rynek, marże są wysokie i jest zapotrzebowanie na dany produkt.

Polityka jest też zdecydowanie czynnikiem mocno wpływającym na podaż – można coś zakazać, można stworzyć biurokrację, jednych można opodatkować a innych nie – ale nad tym się nie będę rozpisywał 🙂

 

Popyt i podaż w praktyce/życiu ?

Popyt i podaż w życiu codziennym nie rozpatrujemy w osobnych kategoriach, jak powyżej.
To miało jedynie na celu pokazać, że to są dwie strony tej samej monety.

W życiu codziennym równowaga rynkowa, to jest coś do czego dąży system.
Miejsce gdzie krzywa podaży przecina się z krzywą popytu.
Czyli ta zależność pomiędzy zapotrzebowaniem na dany produkt, a możliwościami jego produkcji jest w równowadze – mamy dostępną taką ilość produktów jakiej potrzebujemy, a cena kształtuje się tak, że zadowolone są obie strony, sprzedawca i kupujący.

 

https://inwestordywidendowy.pl/wp-content/uploads/2023/04/BezC2A0tytuC582u1.png

 

Oczywiście ma na to wpływ wiele czynników, dlatego możemy nie raz doświadczać mocniejszy wzrost podaży, albo mocniejszy wzrost popytu – chociażby bogate kampanie reklamowe mogą być najprostszy sposobem na zakłócenie tej równowagi. Przynajmniej na krótszy okres czasu.

Nadwyżka podaży, to moment kiedy na rynku jest więcej produktu, niż jest na niego zapotrzebowanie.
Nadwyżka popytu, to odwrotna sytuacja, na rynku gdzie zapotrzebowanie na dany produkt jest o wiele większe, niż ilość jaką producenci są w stanie dostarczyć na rynek.

 

Popyt i podaż, a inflacja

 

WAŻNE.

Wszystko co zebrałem i opisałem o inflacji, to są przede wszystkim moje luźne przemyślenia.
Zbierałem informacje i łączyłem pewne kropki, a potem wyciągałem z tego pewne wnioski – z moją wiedzą, z moim doświadczeniem, z moim podejściem do życia.
Raczej starałem się weryfikować informacje, ale potraktujcie temat inflacji jako ciekawostkę i zbiór moich osobistych przemyśleń na ten temat.
W przeciwnym wypadku, im głębiej w las tym bardziej to się wszystko wydaje ustawione i dziwne.!

 

I w sumie docelowy akapit całego artykułu.
Trochę się rozpisałem o popycie i podaży, jednak co to ma wspólnego z inflacją ?

Różne czynniki wpływają na wielkość podaży i popytu oraz mogą spowodować, że ceny jakichś dóbr i usług wzrosną, jednak wiele z tych czynników jest przejściowych.
Jeżeli dane ceny rosną rok do roku to mówimy o inflacji, jeżeli później zaczną spadać to będziemy mówili o deflacji.
Sama idea inflacji wymaga horyzontu czasowego, w końcu inflacja ma mierzyć stałą, długoterminową zmianę cen w gospodarce, dlatego podaje się ją i oblicza rok do roku.

Jeżeli mamy ogromny popyt na informatyków, a podaż nie nadąża to mamy inflację na rynku i wypłaty informatyków będą rosnąć.
Jednak jeżeli uda się sprawić, aby wzrost podaży nadążał, albo wzrost popytu zwolni to inflacja będzie dążyła do 0, a może i do deflacji – średnie wypłaty dla informatyków zaczną maleć (przynajmniej do jakiegoś poziomu).

Ale czy potraficie sobie wyobrazić, że ten problem zostanie z nami na zawsze?
Nie, to jest kwestia czasu aż zostanie rozwiązany.
Już wiemy z analizy podaży, że jeżeli cena jest zachęcająca i wysoka, to i ilość producentów się zwiększy i podaż zacznie rosnąć.
System i ludzie sobie poradzą z tym problemem – wystarczy im nie przeszkadzać.

System zawsze dąży do równowagi, pomału, systematycznie, krok po kroku.

My jednak w przypadku inflacji nie martwimy się przejściowym wzrostem ceny, tylko stały wzrostem, który z nami zostanie.
A w gospodarce opartej na pieniądzu bez pokrycia, ilość waluty w obiegu wpływa na inflację w całym systemie.
Im szybciej przyrasta waluty w systemie tym większa inflacja, im wolniej wpływają nowe pieniądze, tym mniejsza inflacja.

Zagadnienie popytu i podaży analizowaliśmy w mikro zagadnieniach i wszystko ok, to też ma swoje zastosowanie.
Jednak do naszych inwestycji, zwrotów z inwestycji, zachowania siły nabywczej najważniejsza jest inflacja w całym systemie.
A ta inflacja jest determinowana aktualnie przez ilość produktu, czyli pieniądza.

Przy zagadnieniu inflacji rozpatruję ją osobiście jako prosty wykres krzywej popytu i krzywej podaży, ale na skali makro, gdzie produktem jest…. pieniądz, czyli na jednej osi mamy ceny, a na drugiej ilość pieniądza (w systemie).

 

ef242f4f 07d3 4242 ac38 97cfa55e73b9 Dywidendowy Inwestor https://inwestordywidendowy.pl/popyt-i-podaz/

 

W normalnych warunkach, kiedy popyt (czyli zapotrzebowanie na rynku) rośnie, wtedy cena idzie do góry przynajmniej dopóki podaż nie nadrobi tej różnicy. Chcemy więcej chleba, ale piekarze produkują go za mało, nie nadążają, więc cena jego rośnie bo więcej osób jest chętnych na jeden bochenek.
Ta luka z czasem zostanie wypełniona przez nowych producentów i równowaga rynkowa wróci do jakiejś akceptowalnej normy.

Ale co się dzieje w systemie, w którym produktem jest pieniądz, który nie ma żadnego pokrycia i realnej wartości (jest tylko środkiem wymiany), a popyt ze strony konsumentów rośnie ? bo chcą kupić nowy dom, telewizor może wakacje ?
Idą do banku po kredyt.
I w konsekwencji w systemie, jako całości jest więcej pieniądza.
Popyt wzrósł, cena wrosła – co już wiemy, ale ilość pieniądza też wzrosła.
Wartość która miała być przeciwwagą i stabilizować cały system, sprawić aby cena chleba wróciła do normy poprzez atrakcyjne marże i otwieranie nowych piekarni – teraz nie istnieje.
Tak to wygląda, kiedy waluta (jej ilość) jest dobrem, które jest jednym z dwóch czynników regulujących rynek.

A co się w tym przypadku stanie, jak podaż wzrośnie?
Będzie więcej pieniędzy w systemie, ludzie będą mogli sobie pozwolić na kupno większej ilości dóbr, to i popyta zacznie rosnąć, a jak popyt rośnie to wchodzi kredyt, który jeszcze bardziej zwiększa podaż – robi się z tego taka samonapędzająca się spirala.

W systemie monetarnym opartym na długu, bez pokrycia w niczym realnym, popyt i podaż idą łeb w łeb i to nie gospodarka/rynek jest centrum, które utrzymuje jakąś równowagę – w tym systemie równowagę utrzymuje producent waluty, kontrolę ma ten kto kontroluje przepływ pieniądza.

W gospodarce rynkowej władza jest rozproszona, a pieniądz służy tylko do usprawnienia łatwiejszej wymiany.
W gospodarce opartej na długu, kto posiada kontrolę nad podażą pieniądza, ten ma władzę. Centralizacja władzy ?

 

Po co nam to wiedzieć ?

Musimy zdawać sobie, że to pieniądz i jego ilość jest aktualnie regulatorem.
To ilość pieniądza determinuję inflację w systemie, a reszta czynników to są dodatki, które tworzą pewne anomalie (jak np. wojny przez, które mamy problem z surowcami), które są przejściowe – prędzej czy później zostaną zażegnane.

Cały system aktualny jest tak skonstruowany, że inflacja będzie nam ciągle towarzyszyć – raz mniejsza, raz większa i nie będziemy mieli na to wielkiego wpływu.
Zwracanie uwagi na to ile pieniędzy się drukuje lub rozdaje przez rządy, polityka monetarna – czyli zmiany stóp procentowych, czy chociażby łatwość handlu międzynarodowego, mogą nam pozwolić na przewidywanie pewnych zdarzeń.
Jednak nie możemy wiedzieć jakie decyzje podejmują politycy, ani bankierzy, a to ma ogromy wpływ na podaż pieniądza w systemie.

Patrząc na to jak działa ten mechanizm, czy warto kumulować coś co jest od tak dodawane i sprawia, że to co już posiadamy traci na wartości ?
A może lepiej się skupić, aby jak najwięcej tych pieniędzy po prostu przepływało przez nasze ręce i abyśmy mogli naszymi decyzjami kontrolować gdzie się poruszają ?

Dla nas priorytetem jest nasze siła nabywcza, czyli to co my kupujemy codziennie i jak się zmienia cena tych dóbr – i powinniśmy się starać, aby nasze inwestycje generowały większy zwrot, a nasze wypłaty rosły przynajmniej proporcjonalnie do tej wartości (wzrostu cen dóbr z których korzystamy).

Moim celem jest skupienie się na tym co jest wokół mnie, zwiększanie swojej siły nabywczej poprzez zwiększanie dochodów oraz inwestowanie w takiej formie, aby siła nabywcza moich oszczędności rosła.
A spółki dywidendowe są świetnym wehikułem, raz że są to firmy które są częścią przepływu pieniądza, tworzą coś namacalnego i zarabiają, a po drugie dzielą się swoim zyskiem w postaci dywidend i przy odpowiednim doborze spółek – zwiększają te kwoty z roku na rok.

I tego się trzymam, na tym się skupiam, a wtedy bez różnicy co się będzie działo w systemie – ja będę działał i szedł do przodu, krok po kroku, systematycznie 🙂

Pozdrawiam,
#DywInw

0 comments… add one

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *