Jakby na to nie patrzeć inflacja jest częścią dzisiejszego systemu monetarnego i trzeba sobie zdawać z niej sprawę i uwzględniać ją podejmując decyzje inwestycyjne.
Patrząc na światowe trendy i na to jak się zachowują rządy raczej musimy się oswoić z tym zjawiskiem. Z drugiej strony ludzie również tego oczekują – darmowych pieniędzy, które przecież trzeba wziąć z jakiegoś źródła – a podnoszenie podatków również ma swoje granice.
WAŻNE.
Wszystko co zebrałem i opisałem o inflacji, to są przede wszystkim moje luźne przemyślenia.
Zbierałem informacje i łączyłem pewne kropki, a potem wyciągałem z tego pewne wnioski – z moją wiedzą, z moim doświadczeniem, z moim podejściem do życia.
Raczej starałem się weryfikować informacje, ale potraktujcie temat inflacji jako ciekawostkę i zbiór moich osobistych przemyśleń na ten temat.
W przeciwnym wypadku, im głębiej w las tym bardziej to się wszystko wydaje ustawione i chore.!
Wartość pieniądza spada – nasze oszczędności
Na blogu piszę i rozmyślamy o inwestycjach w spółki dywidendowe.
Zakładam, że każdy, kto myśli o inwestowaniu, to :
- zarabia! posiada jakiś przychód, czy to etat, czy to firma;
- wydaje mniej niż zarabia, a ta różnica to są nasze oszczędności;
- prawdopodobnie posiada mniejszą lub większą poduszkę bezpieczeństwa;
- szuka sposobu jak rozsądnie zainwestować/wykorzystać swoje oszczędności.
Wynikiem czego jest posiadanie jakiejś części oszczędności w postaci gotówki.
I tu się zaczyna problem, ponieważ nasze oszczędności z powodu inflacji, tracą na wartości.
Dzisiaj możemy posiadać w koszyku bezpieczeństwa, załóżmy 3 tys zł i to starczy na pokrycie naszych kosztów życia przez miesiąc, jakbyśmy stracili nasz dochód.
Jednak inflacja powoduje powszechny wzrost cen i za rok aby pokryć koszty życia, musielibyśmy posiadać nie 3 tys zł, tylko patrząc na dzisiejszy poziom inflacji, która wynosi już 20%, 3600 zł.
Tu się rodzą dwa problemy.
- Gotówka parzy. To znaczy, przy wysokiej inflacji zależy nam na maksymalnym skróceniu czasu od zebrania naszych oszczędności do zainwestowania je w jakiekolwiek aktywa, które mniej lub więcej będą rosły razem z inflacją. Siła nabywcza pieniędzy maleje, dlatego musimy je jak najszybciej zagospodarować.
- Poduszka bezpieczeństwa, jest ważna i nie ma co tu debatować, ale musimy część którą trzymamy w gotówce, co roku aktualizować o roczną stopę inflacji (i to najlepiej naszej osobistej/odczuwalnej przez nasz portfel, a nie tej podawanej przez GUS) i po prostu ją zwiększać – czasami mniej, kiedy inflacja jest niska, a czasami więcej, kiedy inflacja wzrasta.
Chcąc nie chcąc, system oparty na długu, gdzie inflacja jest na porządku dzienny, wymusza na nas sporą aktywność.
Musimy z jednej strony pilnować podwyżki wynagrodzeń, aby nasza praca była warta realnie przynajmniej tyle samo, a z drugiej strony tak zarządzać swoim majątkiem, aby nie tracił na wartości.
To jest taka walka na dwóch frontach, to są skutki inflacji.
Jeżeli odpuścimy i zostaniemy na tym samym przychodzi przez rok, dwa, trzy, a w tym czasie nawet, jeżeli inflacja będzie wynosić 3% rocznie (cel inflacyjny NBP) – to w aktualnej sytuacji, realnie z roku na rok, z powodu wzrostu cen będziemy mogli kupić mniej produktów i będziemy robić się biedniejsi.
Dodatkowo, jeżeli będziemy w stanie oszczędzić część naszych zarobionych pieniędzy, to pozostawiając je na koncie w walucie, będą one traciły na wartości o wyżej wymienioną wartość inflację, czyli nasze oszczędności z roku na rok będą mniej warte i będziemy za nie mogli kupić mniej.
Jakie są przyczyny inflacji ?
Przyczyn inflacji może być wiele.
Jak bym miał je jakoś opisać, to stwierdził bym, że są to procesy lub decyzje, które powodują że na rynku jest więcej środków płatniczych (pieniędzy).
Dodatkowo przyrost tych środków płatniczych będzie szybszy niż przyrost produkcji, towarów i usług – i wartości w jakiejkolwiek formie, którą możemy kupić.
Jeżeli byśmy produkowali co roku o powiedzmy 5% więcej, a pieniędzy w gospodarce przybywało by 5% więcej, to inflacja wynosiła by 0%.
Jak taka skala, gdzie mamy dwie zmienne, wszystko by się mniej więcej równoważyło.
Przy scenariuszu, gdzie produkujemy 5% więcej, natomiast nie przybywa pieniędzy – mówimy o deflacji, pieniądze zyskują na wartości, jest więcej rzeczy które możemy za nie kupić.
A co się dzieje jak na rynku jest za dużo produktu? – spada jego cena!
Jeżeli było by ogólnie coraz więcej produktów (były by bardziej dostępne), a pieniędzy tyle samo to ceny by spadały, a wartość pieniądza rosła.
Wtedy oszczędzanie i trzymanie gotówki miało by sens, bo z czasem zyskiwała by ona na wartości.
Natomiast jeżeli nic dodatkowo nie produkujemy, natomiast w systemie przybywa 5% środków płatniczych – to te pieniądze są mnie warte. Jest ich więcej, czyli możemy wydać więcej pieniędzy na każdy produkt, który chcemy kupić.
Inaczej, ludzie mają pieniądze, ale produktów jest mniej, więc jak chcemy coś kupić to skłonni jesteśmy zapłacić więcej – w końcu stać nas na to.
To działa trochę jak popyt i podaż.
Gdzie na jednej skali mamy produkty i usługi, a na drugiej środki płatnicze.
Ja wiem, że to strasznie upraszczam i w gospodarce rynkowej ceny towarów i usług zależą od większej ilości czynników jak chociażby wzrost cen surowców, ale generalnie tak to wygląda.
Możemy to komplikować, dodawać politykę, spadek cen spowodowany rozwojem technologii i wiele innych zmiennych, ale po co?
Idea i sens dalej pozostaną takie same, nie ważne czy zmaleje produkcja przez zamykanie ludzi w domach czy zakaz importu z Chin poprzez embarga – końcowy efekt będzie taki sam, mniejsza podaż – większy popyt i na odwrót.
I odwrotnie, jeżeli produkcja jest z roku na rok taka sama, a w najgorszym przypadku ją zatrzymamy (jak w latach 2020-2021), a w tym czasie wygenerujemy dodatkowe 30% pieniędzy – dopasujcie sobie ten scenariusz do jednego z trzech powyższych, jest tylko jeden możliwy wynik i wyhamowanie inflacji nie ma z tym nic wspólnego.
Kilka przyczyn inflacji
Spróbujmy sobie wypisać jakieś konkretne przyczyny inflacji i je wyjaśnić, aby lepiej zrozumieć o co mi chodzi z tym upraszczaniem .
Uważam, że wszystko możemy dopasować pod wyżej określony opis inflacji.
- zwiększenie podaży pieniądza przez ich emisję przez bank centralny (w Polsce prawo do emisji pieniądza ma Narodowy Bank Polski). Dosłownie można powiedzieć, że bank centralny drukuje dodatkowe pieniądze, albo co bardziej aktualne, prawdopodobne dopisuje cyferki na zapisy cyfrowe na kontach bankowych. Tak się działo np. w latach 2020-2021, kiedy rząd decydował się na drukowanie pieniędzy i rozdawanie ich w formie tarcz.
W naszym systemie monetarnym bardzo zwiększyła się ilość pieniądze, a dodatkowo poprzez zamknięcie gospodarki produkcja stanęła. Co z czasem musiało przełożyć się na inflację – produkcja stała, a pieniędzy było coraz więcej. - niezrównoważony budżet państwa lub przeinwestowanie gospodarki (wydatki rządowe przewyższają wpływy).
W budżecie domowym wiemy jak bardzo ważne jest, aby generować dochody i pilnować, aby wydatki były mniejsze niż przychody.
W budżetach państwowych jednak, bardzo często budżety są nierozsądne, a wydatki bardzo często przewyższają przychody do budżetu.
Efektem czego są pożyczki, które musimy później spłacać. Jednak to powoduje, że do gospodarki w takiej czy innej formie dostaje się więcej pieniędzy poprzez kredyty – czy to na projekty, czy to na jakieś wypłaty.
W skrócie, do systemu dostaje się więcej gotówki z kredytu, a produkcja nie rośnie proporcjonalnie, więc to się musi skończyć mniejszą lub większą inflacją.
Wyżej wymienione powody były bardziej bezpośrednie, jednak jest szereg pośrednik przyczyn inflacji, jak na przykład:
- wzrost popytu (producenci nie są w stanie dostosować struktury produkcji do struktury popytu konsumentów), co powoduje wzrost cen danych produktów. Możemy sądzić co chcemy, jednak jesteśmy istotami, które żyją w społeczeństwie i wpływamy na siebie na wzajem. Bardzo często kupujemy coś bo ktoś inny to kupił.
Dla przykładu w XVII wieku, w Holandii nasiona tulipanów były więcej warte niż nieruchomości. Tulipany były czymś nowym w tamtym czasie w Holandii i każdy chciał je mieć, co spowodowało spekulacje na rynku i ogromny wzrost ich cen.
Ludzie zdeterminowani, żeby załapać się do pędzącego pociągu brali kredyty, aby móc nabyć cebulki tulipanów – te ekstra pieniądze, prawdopodobnie ogromne sumy, krążyły gdzieś w gospodarce – efekt mógł być tylko jeden, załamanie rynku i dużaaa inflacja.

- wzrost cen surowców energetycznych i innych np. ropy, spowodowany bardzo często czynnikami politycznymi jak aktualna wojna Rosji z Ukrainą, czy w 1973 roku, kiedy Egipt i Syria zaatakowały Izrael, a to spowodowało zakłócenie dostaw ropy do reszty świata.
Obydwa wydarzenia wpłynęły na podniesienie się cen surowca, który tak naprawdę powoduje domino i wzrost kosztów produkcji i produktów w całej gospodarce.
I o ile to zazwyczaj jest przejściowe, to jednak z powrotem cen do wartości wyjściowych jest różnie. - nadmiernej akcji kredytowej banków, co jest dwustronną, że tak powiem winą, ponieważ to że banki mogą i dają tanie kredyty to jedno, ale to że ludzie chcą się zadłużać i z nich korzystać to drugie. Im pożyczki są tańsze (niższe stopy procentowe), tym ludzie je chętniej biorą i w większych ilościach. A wpływ dodatkowego pieniądza do gospodarki jak już stwierdziliśmy, zawsze kończy się tak samo – inflacją.
Załóżmy, że kredyty poszły na zakup nieruchomości – tak jak w latach 2007-2009 czy 2020-2021.
Super, ale jak to się ma do inflacji ? te pieniądze prędzej czy później trafią na rynek, np do dewelopera, który zapłaci wykonawcom i swoim pracownikom, resztę pewnie gdzieś zainwestuje, jednak im więcej inwestycji, tym więcej potrzeba wykonawców, których nie jesteśmy w stanie tak łatwo rozmnażać jak pieniądze z kredytu (wykonawcy to w tym przypadku produkt/usługa na naszej wadze). Co skutkuje wzrostem cen usług budowlanych, a dodatkowo ponieważ więcej budujemy to też więcej materiałów potrzebujemy, więcej sprzętu itd, więc co robimy? Kupujemy więcej tych rzeczy, tym samym powodują wzrost, albo produkcji albo cen – a najczęściej tych dwóch czynników!
Chodzi mi o to, że nadmierna akcja kredytowa (dla ludzi) zawsze kończy się rozlaniem tych pieniędzy na rynek, czyli jak już to pisałem: stałość lub mały wzrost produkcji, a duży wzrost pieniędzy w systemie = inflacja. - spekulacja, której świetnymi przykładami są już opisywane kryzysy jak nieruchomościowy, czy tulipanowy. Kiedy wszyscy czegoś chcą to znajdą się osoby, które będą jeszcze więcej chciały na tym zarobić, będę brać kredyty i pompować te pieniądze w ten spekulacyjny walor.
A skończy się to tym, że na poprzez kredyt w systemie znajdzie się więcej gotówki.
A dalej to już wiecie 🙂 - szybszym wzroście płac w stosunku do wydajności pracy. Mamy taki wynalazek jak minimalna krajowa. Z jednej strony ok, ale z drugiej strony ma to też swoje wady.
Systematyczny wzrost minimalnej krajowej wypłaty, powoduje systematyczną inflację – w końcu mamy z roku na rok coraz więcej pieniędzy w systemie oraz pracownikom trzeba więcej płacić, więc producenci podnoszą ceny produktów. Problemy z tym są dwa. Po pierwsze, co z tego że wczoraj zarabiałem 1000 zł, a dzisiaj zarabiam 2000 zł, jeżeli chleb wczoraj kosztował 1 zł, a dzisiaj kosztuje 2 zł (i to przy dobrych wiatrach, ponieważ zazwyczaj wzrost cen towarów i usług jest szybszy niż wzrost minimalnej krajowej). Drugi problem to ludzie, którzy zarabiają więcej niż minimalna krajowa. Jak często zdarza się, że pracodawcy podnoszą pensję swoim pracownikom o tyle o ile wzrosła minimalna krajowa ? Nie wiem jak Wy ale ja się muszę co roku upominać, a czasami zmienić pracę 🙂
Tak tylko dla sprostowania, biznes to nie polityka, jeżeli ktoś prowadzi firmę to wszystko musi mu się spinać, jeżeli pracodawca chce wam dać podwyżkę to najpierw firma musi to zarobić, czyli porównując do wzrostu płac – podnieść ceny.
I znowu się zamyka koło, większe wynagrodzenia, wyższe ceny – mamy wzrost inflacji. - ceny na rynkach międzynarodowych i kursy walut. To już taki trochę wynik globalizacji i efekt tego, że cały świat jest tak blisko siebie, a produkcję przenosimy tam gdzie jest taniej. Ale i sam wzrost kursu danej waluty, jeżeli sprowadzamy coś z zagranicy wpłynie na cenę danego produktu.
Jednak czy to ma bardziej krótkotrwały czy długotrwały trend inflacyjny – to już trzeba by dokładnie przeanalizować. Jednak zdecydowanie te dwa czynniki wpływają na wzrost cen w gospodarce, a tym samym na inflację.
W ogóle po przeanalizowaniu kilku przykładów, mam wrażenie jakby koncept inflacji był wpisany we współczesny system monetarny, to zawsze kończy się tak samo ;o
Może przyjrzyjmy się zatem jakie są zalety i wady inflacji, może ma ona wiele zalet i dlatego wszystkie drogi prowadzą do inflacji.
Powszechny wzrost cen
Pamiętajcie, że nie jestem jakimś ekspertem od inflacji.
Staram się zbierać różne informacje i wyciągać sobie z nich jakieś logiczne wnioski na podstawie mojej posiadanej wiedzy i doświadczenia.
Dodatkowo ja nie lubię komplikować spraw – uważam, że wszystko należy upraszczać i zdecydowanie staram się to robić.
Model inflacji w mojej głowie się spina i dodatkowo jestem w stanie zrozumieć w miarę logicznie co się dzieje i dlaczego – a to jest najważniejsze, bo szybko mogę podjąć jakieś decyzje i brać się do działania.
Pomimo zawiłości i wielu różnych czynników inflacja dla mnie osobiście znaczy, że muszę zwiększać swoje przychody – idealniej szybciej niż wzrost cen w gospodarce, a także tak dobierać swoje inwestycje, aby idealnie korzystały na inflacji i zwroty z nich rosły szybciej niż spadek siły nabywczej waluty.
Całe to zamieszanie z inflacją, histerie, zmiany, są niepotrzebne z praktycznego punktu widzenia – trzeba wiedzieć, że istnieje, warto zrozumieć mniej więcej ten mechanizm i przede wszystkim skupić się na działaniu uwzględniając tą zmienną.
Inne artykuły z serii o inflacji znajdziecie tutaj:
Pozdrawiam,
#DywInw